czwartek, 27 sierpnia 2015

#3

DZIŚ KRÓTKI ROZDZIAŁ PONIEWAŻ MUSZĘ SIĘ ZAJĄĆ AKCJĄ!


"Wczoraj, 14 sierpnia zakończyliśmy akcję, w której pokazywaliśmy, że jesteśmy z Naszymi Siatkarzami.

Teraz ruszamy z czymś nowym! Mianowicie chodzi o to, że jak wiadomo w wrześniu mija pierwsza rocznica od zdobycia Mistrzostwa Świata przez Polskich Siatkarzy. Chcielibyśmy, aby ten dzień był uroczysty, dlatego też na tą okazję tworzymy film, w którym dziękujemy siatkarzom za wszystko.
Wystarczy, że weźmiesz kartkę i napiszesz na niej za co dziękujesz siatkarzom, zrobisz z nią zdjęcie i nam podeślesz lub na filmiku powiesz za co dziękujesz. 
Dodatkowo poszukujemy kilkunastu osób do zadania specjalnego, którą podamy w wiadomości prywatnej, wystarczy, że napiszesz do nas wiadomość. 
Na wszystkie zdjęcia i filmy czekamy do 14 września. Prosimy wszystko przesyłać na e-mailakurkowe.monte@gmail.com
Ponadto nie zapomnijmy o hasztagach, których zaczniemy używać dopiero od 31 sierpnia! #dziękujemyzaMistrzostwoŚwiata " - MOŻNA PRZECZYTAĆ NA BLOGU VOLLEYLIFE,klik

SERDECZNIE PROSZĘ O POMOC!


Iza spojrzała na chłopaka. Miał brązowe oczy oraz włosy tego koloru które były postawione na żel lub lakier. Ponad to był ubrany w dres reprezentacji Polski kadetów. Wyglądał na 16 lub 17 lat. Był bardzo wysoki. Dziewczyna dosięgała mu do ramienia.
- Wszystko w porządku? - zapytał zatroskany głosem.
- Tak, tak. Wszystko dobrze. - rzekła w stronę siatkarza odwracając głowę we wszystkie strony.
Nie lubiła rozmawiać z nieznajomymi. Była nie śmiała. Nigdy nie umiała znaleźć jakiś tematów do rozmowy z drugą osobą. Można rzec że nie lubiła rozmawiać. Wolała gdy inni zaczynali i prowadzili rozmowę.
    Postanowiła odejść od nieznajomego. Bez słowa opuściła miejsce w którym stała. Szła w kierunku drzwi, które prowadziły na zewnątrz.
- Uważaj na siebie. - usłyszała jeszcze z tyłu.
   Gdy wyszła z spalskiej hali kierowała się do swojego domku. Za nim tam dotarła, zaczął padać deszcz. Była cała mokra lecz nie przerwała swojej wędrówki. Gdy w końcu dotarła na miejsce zamieszkania, od razu poszła pod prysznic. Gorące kropelki wody spływały po jej ciele a ona relaksowała się chwilami odpoczynku.
     Rozmyślała o dzisiejszym dniu. Nie mogła uwierzyć w to wszytko co się obecnie dzieje w jej życiu. Marzenia od nowa budowały jej przyszłość. Wszystko miała na wyciągnięcie ręki lecz aby coś osiągnąć musi ciężko pracować. Niestety nie ma takie czegoś że od razu będzie się zwycięzcą. Aby osiągnąć trzeba pracować, pracować i jeszcze raz pracować.
    Przebrała się w piżamę i poszła zrobić sobie coś do jedzenia. Postanowiła przygotować zwykłą owocową sałatkę a do tego ciepłą herbatę. Gdy miała zasiąść do stołu, zadzwoniła do niej jej mama.
- Bardzo się cieszę z tej szansy. - rzekła Iza po dłuższej już konwersacji.
Rozmawiały 5 minut po czym dziewczyna mogła w spokoju dokończyć posiłek. Pozmywała naczynia, następnie chowając je do szafki. Około godziny 21 położyła się po czym usnęła.
    Gdy obudziła się rano wykonała te same czynności co poprzednim rankiem. Zjadła śniadanie, następnie myjąc zęby szybko posprzątała bałagan który zostawiła. W szkole była punktualnie o 8:00. Dziś przez wszystkie lekcje, o dziwo, uważała i każde informacje notowała. "Przyda mi się to na studia" zaśmiała się w duchu. Gdy o 14:15 dzwonek zadzwonił, wyszła z uśmiechem na ustach. "Koniec na dziś tej męczarni" pomyślała mijając swoją klasę na boisku. Skierowała się znów do swojego domu.
     W swoim mieszkaniu zrobiła to co zawsze, najpierw lekcje a potem obiad. Następnie postanowiła poczytać książkę pod tytułem "we are team". Była dopiero na drugim rozdziale. Czytała już 15 minut gdy do jej domu ktoś zapukał. Szybko poszła otworzyć nieznajomemu.
- Dzień dobry. Pani Izabela? - rzekł do niej mężczyzna.
- Tak, owszem.
- Mam dla pani paczkę od reprezentacji Polski. - powiedział po czym położył dużą paczkę na podłodze - Proszę tu podpisać - dopowiedział wskazując miejsce na którym dziewczyna musi się podpisać.
- Dziękuje bardzo. Do widzenia. - rzekła w stronę mężczyzny, zamykając drzwi.
Była bardzo zaskoczona prezentem od reprezentacji. Zastanawiała się, co to może być. Może jakieś papiery do podpisania lub coś w tym stylu? Ale ta paczka była bardzo duża. Przecież nikt o zdrowym umyśle nie wysłałby jej w dużej paczce jakiegoś dokumentu do podpisania.
   Z radością zaczęła otwierać paczkę. Była tak radosna jak to dziecko które rozpakowuje zabawkę. Otworzyła i zobaczyła różne koszulki i spodnie treningowe z reprezentacji. Było tego mnóstwo. Był także dres a nawet bluza z jej nazwiskiem. Poczuła się tak jakby była już w drużynie. Jakby była równa z siatkarzami. Nie chodzi mi o wzrost tylko o umiejętności.
  Szczęśliwa Iza zaczęła przymierzać ubrania, przesłane przez sztab oraz przez komisje. Koszulki były trochę za duże lecz jej to nie przeszkadzało. Czuła się cudownie przymierzając ciuchy. Przebierając się przypomniała sobie że musi iść na trening. Tak wszystko ją zajęło że kompletnie zapomniała o swoich obowiązkach.

niedziela, 16 sierpnia 2015

#2

Pode­szła do dru­żyny gdzie, byli: Woj­tek, Bar­tek, Filip, Igor oraz Piotr. Przy­wi­tali się z nią a następ­nie usta­wili się na boisku. Iza była na przy­ję­ciu.
– Idź na przy­ję­cie. – rzekł do niej z lek­kim uśmie­chem Woj­tek.
Sta­nęła na poma­rań­czo­wym boisku następ­nie przyj­mu­jąc pozy­cję przy­go­to­wała się do odbioru piłki.
Nie mogła opi­sać co czuła w momen­cie gdy stała na boisku. Była bar­dzo szczę­śliwa. Czuła podnie­ce­nie a jed­no­cze­śnie strach. W końcu grała z Mistrzami Świata. Bar­dzo dobrze wie­działa, że więk­szość siat­kar­skiej Pol­ski by jej zazdro­ściła jakby wie­działa. Nie codzien­nie gra się w siat­kówkę z repre­zn­ta­cją męż­czyzn swo­jego kraju. Taki widok w ogóle nie jest spo­ty­kany a co dopiero z dziew­czyną.
Paweł -z prze­ciw­nej dru­żyny- zaser­wo­wał piłkę z pręd­ko­ścią 65 kilo­me­trów na godzinę. Piłka kie­ro­wała się w stronę Iza­belli. Szybko zorien­to­wała się gdzie piłka zmie­rza. Pod­bie­gła kawa­łek, zło­żyła ręce i odbiła piłkę, ide­al­nie zmie­rzajającą do roz­gry­wa­ją­cego – Filipa. Wysta­wia­jący podał krótką do środ­ko­wego – Igora a ten ude­rzył ręką w piłkę która spa­dła pomię­dzy dwoma zawod­ni­kami prze­ciw­nej dru­żyny – Michała oraz Krzysz­tofa.
Bar­dzo się ucie­szyła. Jej radość była podobna do tej gdy się wygra się milion zło­tych. Ona się tak czuła. Wygrała życie – tak powie­działby gim­na­zja­li­sta z Pol­ski. W końcu ona też nie raz uży­wała takich słów. Ten cały „slang” mło­dzieży był dla niej dość obcy, rzadko uży­wało takich słów.
Siat­ka­rze podali jej ręce za dobrą obronę, przy­bili sobie „piątki” oraz wró­cili do gry.Na serwy poszedł Woj­tek, który nie­stety tra­fił piłką w taśmę. Tre­ner Andrzej przy­znał punkt dla prze­ciw­nej dru­żyny. Tym razem ser­wów pod­jął się Szy­mon. Ser­wo­wał na libero. Bar­tek obro­nił, poda­jąc do Filipa, nato­miast Filip wystwił piłkę do Izy. Iza pod­bie­gła, następ­nie ska­ka­jąc ude­rzyła w piłkę. Punkt dla dru­żyny Izy. Młoda dziew­czyna bar­dzo się ucie­szyła. W końcu czuła się jak by była coś warta.
Piłki głów­nie były skie­ro­wane do niej. Przez cały tre­ning nie obro­niła tylko jed­nej piłki. Bar­dzo się z tego cie­szyła. Nawet nie popsuła żad­nego serwu, co warto pod­kre­ślić. Jakby miała dostać sta­tystki z przy­ję­cia wycho­dziłoby jej 90% a z zagrywki 100%. Na tre­nerach kadry zro­biło to bar­dzo duże wra­że­nie. Nie codzien­nie mogą widzieć takie sta­tystki, głów­nie są 60% czy 70%. A tutaj pra­wie 100%. Nikt chyba się nie spo­dzie­wał że dziew­czyna, zwy­kła dziew­czyna może tak grać.
Talentu nie mogła dostać w genach. Jej rodzice nie grali w siat­kówkę. Nikt z rodziny nie grał ani się nie inte­re­so­wał. Była tą jedyną która, miała poję­cie co to zna­czy sport. Na pewno dzie­ciaki które mają rodzi­ców spor­tow­ców mają lepiej aby się wybić w spor­to­wym śro­do­wi­sku. W końcu mają sław­nych rodzi­ców. Weźmy sobie na przy­kład takiego pił­ka­rza który miał ojca – hoke­istę a matkę siat­karkę. Wia­domo że będzie miał troszkę łatwiej aby się wybić. Gorzej mają takie osoby jak Iza, która nie pocho­dzi z rodziny spor­to­wej. Jej rodzina bar­dziej zaj­mo­wała się popu­lar­niej­szymi zawo­dami. Mama była pie­ka­rzem nato­miast tata kie­rowcą.
Na całe szczę­ście, widy­wała rodzi­ców w domu. Nie miała tak jak te sławne dzie­ciaki które rodzi­ców widziały raz na mie­siąc a nawet na rok. Rodzice Izy pra­co­wali od rana aż do połu­dnia, więc gdy ich córka wra­cała z szkoły oni parę minut potem wra­cali. Spę­dzali z nią dość dużo czasu. Jeździli razem na zakupy, do kościoła, rodziny. Zaw­sze w nie­dziele jedli razem obiad. Mieli taże drugą córkę – Kasię, która była star­sza od Iza­beli o dwa lata. Szcze­rze mówiąc to wciąż się kłó­ciły, tak jak więk­szość rodzeń­stwa. Mimo wszyst­kiego kochały się. Nie były do sie­bie podobne. Dla Kasi naj­waż­niej­sze były kosme­tyki, włosy itp. Po pro­stu lubiła ład­nie wyglą­dać. Iza nie była do niej podobna w tej spra­wie, jak już się malo­wała to tylko rzęsy oraz oczy.
Ostatni gwiz­dek tre­nera Andrzeja ozna­czał że jest koniec tre­ningu. Iza­bela była zmę­czona. Z ulgą zaczęła się roz­cią­gać.
– Bar­dzo dobrze Tobie poszło. – rzekł w jej kie­runku roz­gry­wa­jący Filip.
– Dzię­kuje. – odpo­wie­działa nie­śmiało.
– Tre­no­wa­łaś kie­dyś? – zapy­tał się Igor.
– Nie, nie mia­łam moż­li­wo­ści.
– Nigdy? – zdzi­wił się Krzysz­tof.
– Nigdy. Wszyst­kiego uczy­łam się sama, bez niczy­jej pomocy – wyznała – Zaw­sze wycho­dzi­łam wie­czo­rem z domu aby pograć, zwy­kle ćwi­czy­łam odbi­cie górne, dolne oraz serwy.
– Grasz jak per­fek­cjo­na­listka. Tak jak­byś grała od uro­dze­nia. Wszystko dobrze Tobie wycho­dzi. Przy­ję­cie, atak, obrona. Dla mnie super. – dołą­czył się do roz­mowy Woj­tek.
Iza­bela była zdzi­wona że sły­szy takie słowa od siat­ka­rzy. Poczuła że tutaj może się roz­wi­jać oraz zna­leść praw­dzi­wych przy­ja­ciół, któ­rzy jej pomogą. Może to głu­pio zabrzmi ale ona tak pomy­ślała.
– Izo, możesz chwilkę zostać po tre­ningu? – skie­ro­wał do dziew­czyny selek­cjo­ner.
– Tak. – odpo­wie­działa.
Siat­karka wyko­nała wszyst­kie ćwi­cze­nia roz­cią­ga­jące po czym została na hali. Tre­ner Andrzej oraz Ste­fan cze­kali aż wszy­scy zawod­nicy wyjdą z pomiesz­cze­nia aby na spo­koj­nie poroz­ma­wiać. Reszta sztabu szko­le­nio­wego także wyszła z hali. Iza z nie­cier­pli­wo­ścią cze­kała na roz­mowe z selek­cjo­ne­rami.
– Muszę Cię pochwa­lić. Nasz sta­ty­styk przed chwilą przy­niósł mi wia­do­mo­ści o Tobie. Wszystko jest ide­lane. Dawno nie widzia­łem takich sta­ty­styk. Masz talent. – rzekł Andrzej – Po dzi­siej­szym tre­ningu, chciał­bym abyś przy­cho­dziła na tre­ningi do końca tygo­dnia. Jesz­cze w tym tygo­dniu komi­sja się zbie­rze. Praw­do­podb­nie będziesz musiała przed nimi zagrać, z nami. W następ­nym tygo­dniu gramy w Łodzi spring z repre­zn­ta­cją USA. – uśmiech­nął się.
– Oczy­wi­ście, musimy Cie­bie przy­go­to­wać do meczu. Rodzice już wie­dzą ponie­waż dzwo­ni­li­śmy wczo­raj do nich. Jest koń­cówka roku szkol­nego więc to nie robi pro­blemu. Jeśli wszy­scy się zgo­dzą od wrze­śnia będziesz się uczyła sama, z nauczy­cielką która będzie od każ­dego przedmiotu. Po pro­stu nie będziesz cho­dzić do szkoły. Nie będziesz mieć bar­dzo inte­syw­nych tre­ningów, ponie­waż jesteś jesz­cze dziec­kiem. – powie­dział drugi tre­ner a Iza nie zro­zu­miała o co mu cho­dzi – Mam na myśli że będziesz mieć o jeden tre­ning mniej. – uśmiech­nął się w stronę dziew­czyny.
Iza­beli warunki odpo­wi­dały. Najbar­dziej cie­szyła się z tego że nie będzie musiała cho­dzić do klasy z nie­któ­rymi uczniami. Powód jest oczy­wi­sty.
– Dobrze. – przy­tak­nęła.
– Dzię­kujemy bar­dzo za tre­ning. Byłaś świetna! – aż krzyk­nął pierw­szy tre­ner – Jutro o tej samej godzi­nie. – rzekł po czym uści­snął dłoń dziew­czyny.
– To ja dzię­kuje za taką szansę. – uśmiech­nęła sie.
Była szczę­śliwa. Pierw­szy raz od dłuż­szego czasu była szczę­śliwa. Nie chciala zmar­no­wać takiej szansy. Chciała grać z nimi. Chciała być w Repre­zn­ta­cji, pra­gnęła tego. Była takim wal­cza­kiem, który zawsze likwi­do­wał prze­szkody na jego dro­dze. Po pro­stu była silna.
Zało­żyła torbę na ramię i skie­ro­wała się do wyj­ścia. Tre­nerzy jesz­cze o czymś roz­ma­wiali. Iza ich roz­mowy już nie sły­szała ponie­waż zało­żyła słu­chawki na uszy. Słu­cha­jąc muzyki, otwo­rzyła drzwi. Gdy szła przez kory­tarz sły­szała jakieś głosy. "Pew­nie idą na tre­ning” pomy­ślała. Przy­śpie­szyła. Nagle poczuła jak się z kimś zde­rzyła
– Prze­pra­szam. – szybko powie­działa w stronę mło­dego chło­paka.

niedziela, 9 sierpnia 2015

#1

Obu­dził ją budzik, wska­zu­jący że trzeba wsta­wać. Z nie chę­cią poście­liła swoje łóżko a następ­nie poszła do łazienki się odświe­żyć. Nalała gorą­cej wody do wanny a następ­nie zabrała relak­su­jącą kąpiel. Gdy skoń­czyła szybko prze­brała się w czarne spodnie oraz białą koszulkę z napi­sem po angiel­sku. Posta­no­wiła że dziś zwiąże włosy. Jak pomy­ślała tak zro­biła. Szybko zna­la­zła gumkę od wło­sów i zwią­zała swoje dość dłu­gie, brą­zowe włosy. Zro­biła sobie lekki maki­jaż i wyszła z łazienki. Oczy­wi­ście, zapo­mniała wczo­raj kupić coś do jedze­nia. Lodówka była kom­plet­nie pusta. Posta­no­wiła że po szkole od razu pój­dzie do sklepu, tak aby zdą­żyć na tre­ning. Zało­żyła szybko torbę na ramię i wyszła, zaklu­cza­jąc dom na klucz.
Nie mogła się docze­kać tre­ningu. W szkole była jakby nie­obecna. Dziś nikt jej nie doku­czał, o dziwo byli mili dla niej. Nie wie­działa co o tym myśleć. Lek­cje dość szybko minęły i za nim się obej­rzała to się zaczęła szó­sta lek­cja – mate­ma­tyka. Nie­na­wi­dziła tej lek­cji. Nic ni­gdy nie rozu­miała. Dla niej to był jakiś kosmos tak samo jak fizyka. Trafne porów­na­nie. Nau­czy­ciel tłu­ma­czył jakiś nowy temat i popro­sił ją aby rozwią­zała zada­nie. Pode­szłą do tablicy nie wie­dząc co zro­bić. Była tro­chę zde­ner­wo­wana. Męż­czy­zna pomógł jej roz­wią­zać dość trudne zada­nie i kazał jej usiąść. Przez resztę lek­cji uważ­nie słu­chała o czym mówi mate­ma­tyk. Dwie minuty przed dzwon­kiem zadał im zada­nie domowe oraz zakoń­czył lek­cje. Szybko spa­ko­wała swoje książki i zeszyty aby po chwili wyjść z szkoły.
Pro­sto z szkoły skie­ro­wała się do sklepu. W dro­dze do niego, chciała wycią­gnąć port­fel. Jak na złość zapo­mniała zabrać ze sobą pie­nię­dzy. Wku­rzyła się sama na sie­bie. Musiała się wró­cić do domu, gdzie zosta­wiła torbę z książ­kami. Posta­no­wiła się szybko prze­brać, w dre­sowe spodnie. Szybko się ubrała a następ­nie wybie­gła z domu do sklepu. Bie­gnąc minęła grupkę ludzi, bar­dzo wyso­kich, byli to chyba siat­karze oraz siat­karki. Wyw­nio­sko­wała to bo wzro­ście. Ona sama nie była niska. Mie­rzyła ponad 184 cen­ty­me­trów. Pra­wie zawsze była wyż­sza od rówie­śni­ków. Jej to nie prze­szka­dzało ale za pewne nie­któ­rym chło­pa­kom to tak. Jak taki chło­pak może być niż­szy od dziew­czyny? Zada­wali sobie sami te pyta­nie.
Zabrała szybko koszyk i pako­wała do niego pro­dukty spo­żyw­cze. Kupiła mię­dzy innymi bułki, masło, szynkę, ser itp. Za kupiła także kilka innych pro­duk­tów aby zro­bić obiad. W jej przy­padku to będzie obiado-kola­cja. Poszła do kasy, gdzie kasjerka szybko pod­li­czyła ile płaci. Szybko podała bank­not i wyszła z sklepu.
Sie­działa w domu jedząc kanapkę oraz jed­no­cze­śnie odra­bia­jąc zada­nie z mate­ma­tyki. Nawet to nie takie trudne, pomy­ślała gdy w zale­d­wie w pięć minut rozwią­zała łami­główkę. Dziś miała tylko zadane to jedno zada­nie więc scho­wała już wszyst­kie książki do torby. Dokoń­czyła kanapkę oraz dopiła cie­płą her­batę. Włą­czyła sobie tele­wi­zor i zaczęła oglą­dać jakiś bez sen­sowny kanał. Nudził ją. Pra­wie usnęła. Prze­łą­czyła na kanał muzyczny, po czym zaczęła roz­my­ślać.
Zaw­sze gdy się poło­żyła myślami przecho­dziła do lep­szego świata. Do takiego, gdzie nie było zło­ści, zazdro­ści oraz fał­szy­wo­ści. Chyba nikt nie stwier­dzi, że Zie­mia jest ide­alna. Nikt nie jest ide­alny. A co to w ogóle ta cała „ide­al­ność”? Niby jak mówimy że ktoś jest ide­alny to tak naprawdę taki nie jest. Nikt nie jest. Każdy ma wady.
W jej świe­cie, według niej było ide­al­nie. Miała wszystko. Dosłow­nie. Świat był kolo­rowy. Nie było kłótni czy zazdro­ści. Była magiczna więź, która łączyła ją z ludźmi, nawet nie znała ich. Uwa­żała ich za przy­ja­ciół, a oni ją. Może to przez to, że w praw­dzi­wym życiu takich nie miała? Uwa­żała że każdy z jej „nowej” szkoły jest fał­szywy. Nie myliła się. W szkole trak­to­wali ją gorzej, ponie­waż miała marze­nia. Tak to można okre­ślić. Byli cham­scy w sto­sunku do niej. A prze­cież nic im nie zro­biła. Cho­dziła do tej szkoły przez kilka dni a już ją znie­na­wi­dzili.
Rozmy­śla­nia Izy prze­rwał dzwo­niący tele­fon. Ode­brała, gdzie usły­szała głos mamy oraz taty. Wszystko im powie­działa, co się stało. Rozma­wiali przez 10 minut, ponie­waż musiała iść na ten tre­ning. Szybko wło­żyła butelkę wody do torby i wyszła.
W hali była pierw­sza. Nikogo jesz­cze nie było, tak jak poprzed­niego dnia gdy weszła tutaj bez pozwo­le­nia. Usia­dła na try­buny, lecz po chwili drzwi się otwo­rzyły.
– Dzień Dobry. Bar­dzo się cie­szę że się zde­cy­do­wa­łaś i przy­szłaś. – uśmiech­nął się tre­ner Andrzej w jej kie­runku – Może poroz­ma­wiamy? – dodał, sia­da­jąc na try­bu­nach.
Tro­chę prze­stra­szona Iza zgo­dziła się poroz­ma­wiać.
– Wczo­raj, wraz z tre­nerem Ste­fa­nem, zoba­czy­li­śmy coś w Tobie. Siłę walki, gdy ser­wo­wa­łaś. To samo zoba­czy­li­śmy w prze­by­wa­ją­cych tutaj siat­ka­rzach. A ser­wo­wa­łaś zna­ko­mi­cie. Tak jak­byś grała już od uro­dze­nia. Widać że, masz taką siłę jak nie jeden siat­karz, nie siat­karka. – rzekł.
Nie wie­działa co powie­dzieć. Była zasko­czona. Spo­dzie­wała się wszyst­kiego, ale nie tego. Ktoś ją zauwa­żył.
Uczu­cie które poczuła, gdy usły­szała słowa wypo­wie­dziane przez tre­nera, można porów­nać do szczę­ścia. Gdy jeste­śmy dziećmi i dosta­niemy nową zabawkę o któ­rej marzy­li­śmy, czu­jemy się tak samo. Albo gdy ktoś nam powie coś miłego. To uczu­cie można jesz­cze porów­nać gdy nasze marze­nie się spełni. Iza­bela wła­śnie tak się czuła. Miała wra­że­nie że jej naj­więk­sze marze­nie się powoli speł­nia. Tak, marzyła aby grać. Chciała coś osią­gnąć w siat­kówce, zaist­nieć. Nie miała moż­li­wo­ści aby speł­niać to marze­nie. Tam, gdzie miesz­kała nie było żad­nego klubu siat­kar­skiego, więc nie miała szansy roz­wi­jać się siat­kar­sko.
– Bar­dzo się cie­sze, z tego co pan powie­dział. Nie spo­dzie­wałam się. – lekko się uśmiech­nęła w stronę męż­czy­zny.
– To ja bar­dzo się cie­sze, że zoba­czy­łem Twój talent. Chcia­ła­bym mieć Cie­bie w dru­ży­nie. – rzekł Andrzej a Iza zdrę­twiała – Zoba­czymy jak będziesz się dziś spi­sy­wać. Jeśli dobrze, komi­sja się zbie­rze i roz­waży decy­zje.
– Ja nie wiem, co powie­dzieć. – przy­znała się Iza­bela.
W tym momen­cie do hali weszli siat­karze.
– Słu­chaj­cie to jest… – zatrzy­mał się w poło­wie zda­nia tre­ner.
– … Iza – dopowie­działa a siat­karze wybuch­nęli śmie­chem.
Wła­śnie sobie przy­po­mniała, że nawet się nie przed­sta­wiła. Ale w końcu to tre­ner biało-czer­wo­nych powi­nien się jej na samym początku zapy­tać. Samo­wol­nie się roze­śmiała.
– Będzie dziś z Wami tre­no­wać. – powie­dział – Rozgrzej­cie się! – krzyk­nął tre­ner.
Iza poszła za nimi. Na początku bie­gali 10 kółek wokół hali a następ­nie prze­szli do ćwi­czeń. Przy­siady, skipy, skłony itp. Zajęło im to 40 minut. Iza ćwi­czyła z boku. Nie chciała innym prze­szka­dzać.
– Izo, roz­grze­jesz ręce z Wojt­kiem. – rzekł do niej drugi tre­ner poda­jąc jej piłkę.
Na samym początku tylko odbi­jali piłkę. Wszy­scy z zacie­ka­wie­niem spo­glą­dali się na nią. Piłki odbi­jała ide­al­nie. W pew­nym momen­cie dwie piłki się ze sobą zde­rzyły więc Iza aby ura­to­wać piłkę rzu­ciła się na zie­mię. Zdarła sobie kolana. Gdy tylko spoj­rzała w górę, stał przed nią siat­karz, który podał jej nako­lan­niki.
– A Ty w czym będziesz grał? – zapy­tała.
– Tobie bar­dziej się przy­da­dzą. – uśmiech­nął się o niej – Bar­tek jestem. – przed­sta­wił się.
– Iza, wiem kim jesteś. – rze­kła, wsta­jąc z podłogi.
– Chodź­cie tutaj! – krzyk­nął tre­ner, więc cała grupa poszła do niego.
Tre­nerzy mówili co wycho­dzi dobrze a co źle. Nie mieli żad­nych zastrze­żeń do Izy. Posta­no­wili podzie­lić grupę na dwie dru­żyny.
„Dam z sie­bie wszystko” pomy­ślała Iza­bella idąc do swo­jej dru­żyny.

czwartek, 6 sierpnia 2015

Prolog

"Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu dobrze widzi się tylko sercem" - Antoine de Saint Exupery


          Niby dzień jak co dzień. Wciąż te same czynności. Szkoła, dom, nauka, sen. A wśród tych czynności trzeba znaleźć miejsce dla siebie. Jej nie chodzi o typowe zajęcia dla dziewczyn. Nie chce zostać modelką. Chciałaby zostać kimś innym. Coś osiągnąć. Nie, nie marzyłam o karierze biurowej. W końcu dziewczyna miała dopiero 16 lat.
           Ten dzień pamięta dokładnie 5 czerwca 2015 roku. Była wściekła na cały świat. Od rana siedziała w szkole i wysłuchiwała jaka ona jest. Zaciskała pięści ze złości. Na jej osobę wciąż leciały obelgi. Jaka ona nie jest. Nienawidziła uczniów z jej szkoły. Kiedy wszyscy ze sobą rozmawiali to ona siedziała z boku nie odzywając się. Nie była nieśmiała. Nie miała tematów z równowieśnikami. O czym miała z nimi rozmawiać? O jakich serialach których nie oglądała? Tego dnia miarka się przebrała.
- Izo, jak tam Twoje marzenia zostania wielką siatkarką? - rzekł do niej z uśmiech na twarzy, cała klasa zaczęła się śmiać. Powstrzymywała się aby nie uderzyć chłopaka.
- A Twoje plany jak tam? Wiesz już kiedy urośniesz? - odpowiedziała z pogardą w oczach wychodząc z klasy. Nauczyciel krzyczał że ma wrócić ale ona założyła słuchawki na uszy. Nie skierowała się do domu. Chciała odetchnąć.
           Przeskoczyła przez płot, gdzie podarła sobie lewą nogawkę spodni oraz przecięła sobie rękę. Nie przeszkadzało jej to. Zobaczyła że drzwi od hali są otwarte więc weszła tam tak aby nikt ją nie zobaczył. Na boisku leżały piłki od siatkówki więc przypomniało się jej że reprezentacja Polski przebywa tutaj na zgrupowaniu. Odstawiła torbę, gdzie znajdowały się książki. Podniosła piłkę i sama do siebie się uśmiechnęła. To było to co kochała. Jej niespełnione marzenie. Podrzuciła wysoko piłkę i uderzyła. Zagrywka idealnie weszła na końcową linię. Kolejną piłkę podrzuciła. To samo. Jak zaczęła to nie mogła przestać. Wykonała około 30 zagrywek lecz w pewnym momencie usłyszała chrząknięcie za sobą. Szybko odwróciła się i zobaczyła siatkarzy wraz z sztabem. Przestraszyła się konsekwencji, w końcu weszła tutaj bez pozwolenia. Popatrzyła się na siatkarzy. Mieli różne miny a niektórzy nawet siedzieli na podłodze. "Ile oni mnie oglądali" pomyślała i założyła torbę na ramię. Szybko wybiegła. Znów skakała przez płot. Zahaczyła się nogą powodując przecięcie skóry poniżej kolana. Syknęła z bólu.
- Choć, opatrzę Ciebie. Krwawisz. - skierował do niej mężczyzna - Nie wyciągniemy konsekwencji. - dodał.
Z niechęcią wróciła do hali. Dopiero teraz zobaczyła jak bardzo wielki jest budynek. Miał pomalowane ściany na kremowy kolor. Zawierał także trybuny na których zmieściłoby się 1500 osób. Pomimo że mieszka tutaj od miesiąca.
                 Postanowiła zobaczyć jak jest w Spale. Udało jej się zapisać na ostatni miesiąc szkoły tutaj. Jej rodzina mieszka na drugim końcu Polski.
           Mężczyzna kazał jej usiąść na trybunach gdzie zajął się się nogą oraz ręką. Doszła do wniosku że jest to lekarz. Chciała jak najszybciej wyjść. Nie udało się jej to. Pomimo że miała już założony plaster to nie mogła oderwać wzroku od grających siatkarzy. Nie odpowiadała nawet na pytania, tak bardzo wciągnęła ją gra. Usłyszała tylko gdy trener Andrzej powiedział " koniec treningu, rozgrzejcie się". Dopiero wtedy doszło do niej że siedziała tutaj 2,5 godziny.
Spojrzała kolejny raz na rozgrzewających się siatkarzy. Widać było że byli zmęczeni. Przecież w końcu w sezonie reprezentacyjnym muszą dać z siebie więcej. Byli oddaleni od rodziny, więc mogli liczyć tylko na siebie. Można powiedzieć,że czuli się jak bracia. Byli waleczni, każdy oglądając mecz powinien to dostrzec. Możemy sobie przypomnieć niektóre ich mecze, na przykład z Rosją czy USA. Nie można powiedzieć także, że szybko się poddawali. Działają jak jeden organizm. Nie liczy się czy któryś z nich jest lepszy od drugiego, oni są po prostu drużyną w której cała 14 jest taka sama.
            W końcu się ocknęła.Szybko wstała z miejsca na którym siedziała. Założyła torbę na ramię. Już miała wychodzić gdy usłyszała głos trenera.
- Poczekaj chwilę! - krzyknął za nią trener Andrzej - Mogłabyś przyjść jutro tutaj na trening? Pograłabyś. - dodał.
Była kompletnie zaskoczona propozycją mężczyzny. Szczerze mówiąc nie wiedziała co odpowiedzieć. Co ona by tam robiła? Prędzej podłogę by ścierała niż grała. Taka prawda, pomyślała. Sama twierdziła że nie umie grać. Ale na hali pokazała coś więcej, coś co trener Andrzej zauważył. Po chwili namysłu odpowiedziała:
- Zastanowię się jeszcze. - odpowiedziała.
- Tym razem lepiej wyjdź drzwiami.- zaśmiał się któryś z siatkarzy, po czym cała hala wpadła w napad śmiechu.
Sama do siebie się uśmiechnęła. Wyszła drzwiami, tak jak zaproponował jej siatkarz.                          
              Skierowała się się tym razem do swojego domku, który rodzice wykupili, aby mieli gdzie mieszkać jeśli przyjadą do Spały. Był to mały, przytulony domek. Ściany miał pomalowane na kolor kremowy. W jej pokoju było łóżko oraz szafa. Ściany oprócz farby miały powieszone plakaty - siatkarzy oraz szaliki różnych drużyn siatkarskich. Wnętrza dopełniała koszulka reprezntacyjna z jej nazwiskiem. Gdy tylko na nią spojrzała wiedziała już że pójdzie jutro na trening.